Google Wave – sukces zagrożony?

Jak napisałem rano dostałem dostęp do oczekiwanej usługi Google Wave w wersji dla developerów. Pobawiłem się trochę całym tym systemem i nabrałem przekonania, że “zabawa” to dobre słowo do opisu tego narzędzia. Zacząłem wątpić w rzeczywisty sens korzystania z niego. Nie chodzi mi oczywiście tutaj o fakt, iż wersja z które korzystam ma dużo błędów, i nie zawsze działa tak jak tego oczekuję.

Google w swojej cudownej prezentacji z maja wyjaśniał skąd wziął się pomysł ma Wave. Powiedzieli bardzo mądrą rzecz: żeby zrobić coś nowego i innowacyjnego trzeba na chwilę zapomnieć o tym co już osiągnęliśmy, żeby nas nie ograniczało. Wave miał być platformą (i protokołem) komunikacyjnym nowocześniejszym niż e-mail czy komunikatory. Jest nowocześniejszy – ale to nie wystarczy. Wydaje mi się, że o e-mail zapomnieli sobie na koniec przypomnieć.

Google Wave

Wave okazuje się być systemem bardzo autonomicznym – nie jest kompatybilny z tym co do tej pory znamy (ktoś zaraz powie, że przecież jest to otwarta platforma i można napisać roboty – konektory. Można, ale to nie o to chodzi.). Już tłumaczę, gdzie widzę problem. Mimo rozwoju sieci przez wiele lat e-mail jest jedynym nośnikiem za pomocą którego można skomunikować dwóch dowolnych użytkowników. Z komunikatorów korzysta wielu internautów, ale z różnych (oczywiście nasi znajomi korzystają z tego co my itd). Moja wizja Wave była szersza – następca e-mail. Niestety nie ma tutaj nawet kompatybilności. Wave działa tylko pomiędzy użytkownikami posiadającymi konto w Wave. Do konta developerskiego, które dostałem przypisane jest zwykłe (no prawie – różnica polega na tym że ma 25 GB pojemności) konto gmail do obsługi poczty. Jeżeli Google nie będzie w stanie dokonać integracji Wave z tradycyjnym e-mail – usługa ta nie będzie przełomowa – a na taką była kreowana.

Współpraca wewnątrz grupy posiadającej Wave zdaje się być cudowna (chociaż już przy 2 osobach czasami staje się chaotyczna), ale nie wiem czy to za mało. Dużo z pokazanych na prezentacji zastosowań to gadżety i zabawki. Obawiam się, że Wave skończy jako kolejny komunikator (warto zauważyć, że wyłącznie tekstowo – graficzny). I tu znów jest problem – technologiczne zaawansowanie powoduje, że Wave jest trudny do implementacji dla urządzeń przenośnych. A w dzisiejszych czasach trend jest zdecydowanie ku mobilności. Spróbowałem uruchomić Wave w przeglądarce w iPod Touch (czyli w iPhonie) i swoim BlackBerry – w obydwu przypadkach fiasko (a iPod wymagał resetu).

Być może przesadzam i się mylę. Do dzisiaj wierzyłem w przełom. Od dzisiaj mam wątpliwości.

Warto przy okazji zauważyć, że udostępniana dziś wersja nie różni się (przynajmniej na tyle na ile mogę porównać) od tej z prezentacji. Brakuje tych samych funkcji. Nie ma nic nowego.

|

Odpowiedz