Archiwum: August, 2009

Żarówka LED – pierwsza próba

Dzisiaj przechodząc się alejkami w Media Markt w Olsztynie i poszukując specyficznej żarówki halogenowej natknąłem się na żarówkę diodową zamkniętą w klasycznej “bańce” z gwintem E27 (czyli najzwyklejszym). Cena nie była zaporowa bo jedyne 29 zł (wiem, że jak na żarówkę to majątek, ale powoli).

Najmocniejsza dostępna (taką wybrałem) miała moc 2 wattów (zwykła żarówka od 40 w górę). Informacja na opakowaniu wskazywała, że jest to moc odpowiadająca 15 watowej zwykłej żarówce. Mało, ale może do biurka wystarczy. Zaryzykowałem i dokonałem zakupu.

OSRAM LED PARATHOM CLASSIC A

Po powrocie do domu od razu wkręciłem nową żarówkę na miejsce starej 60 watowej. W tej chwili jest już ciemno i mogę ocenić na ile te 2 watty są wystarczające. Żarówka daje bardzo zimne, białe światło, którego “ilość” zupełnie wystarcza do oświetlania stanowiska pracy.

Do tej pory zdarzyło mi się korzystać z żarówek energooszczędnych, które zastosowanie przy biurku było kompletnym nieporozumieniem ze względu na widoczne migotanie spowodowane specyfiką elementu świecącego, zasilanego z źródła prądu przemiennego. Drugą wadą żarówek energooszczędnych, która powoduje moje niezadowolenie jest bardzo długi czas “nagrzewania” wynoszący do kilkunastu sekund. Żarówka LED, którą dzisiaj kupiłem nie ma tych wad. Świeci stabilnie i od razu. Ciekawym zjawiskiem jest świecenie po odłączeniu zasilania trwające “zauważalny ułamek sekundy”.

Kolejnym plusem żarówki LED jest fakt, że nie emituje ona ciepła. Jestem w stanie przytrzymać świecącą żarówkę ręką mimo, że świeci już od ponad godziny.

Jest to oczywiście produkt, który wymaga rozwoju. Dostępne są żarówki o ciepłej barwie światła o mocy odpowiadającej żarówkom 25 watowym. Tak czy inaczej jestem z zakupu zadowolony (i jak zapowiada producent, będę zadowolony przez 25000 godzin, bo tyle żywotności ma ta żarówka) i już wiem, że jest to technologia najbliższej przyszłości. Mam nadzieję, że już niedługo będzie można kupić większe moce i przyjaźniejsze barwy.

Brawo dla firmy OSRAM: www.osram.pl

Nie opisałem oczywiście jak wielki zysk dla środowiska miałoby stosowanie żarówek LED. Jest to trudny temat, bo argument “że żarówki LED zużywają mniej prądu” nie jest wystarczający. Na pewno jest to ważne dla naszych portfeli. Pytanie czy środowisko nie cierpi z powodu produkcji i utylizacji żarówek LED zostawiam otwarte.

Dodano o 22:02:

Zgodnie z prośbą z komentarza poniżej dwa obrazki. Pierwszy pokazuje samą żarówkę podczas pracy a drugi mniej więcej (bo to zależy od ekspozycji zdjęcia) ilość dawanego światła.

Żarówka OSRAM LED

Biurko oświetlone żarówką OSRAM LED

| Komentarze (50)

bing and fraud by Microsoft

Ten wpis jest w języku angielskim. Można go przeczytać tutaj.

bing i oszustwo Microsoftu

Microsoft nie ma szczególnego powodzenia w konkurowaniu z googlem i próbuje zawojować świat już trzecią wyszukiwarką: bing. Do tej pory mieliśmy Windows Live Search i MSN Search. Próbowałem użyć ich parę razy – za każdym razem zwracały typowy dla amerykańskiego internetu bezwartościowy śmietnik. Bing ma być inny. Został uruchomiony w czerwcu tego roku i jego główną przewagą miało być inteligentne wyszukiwanie pewnych informacji (np. zapytanie o status lotu ma zwracać status lotu a nie linki do stron ze statusem). Tutaj znów bing ma poważnego konkurenta – WolframAlpha, ale to nie o nim dzisiaj.

bing

Więcej na temat bing można przeczytać w wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Bing.

Teraz pora przejść do sytuacji, która moim skromnym zdaniem jest 100% oszustwem ze strony Microsoftu (zaznaczam przy tym, że zdecydowanie nie jestem przeciwnikiem Microsoftu jako producenta oprogramowania – korzystam i jestem zadowolony).

Popularność wyszukiwarek internetowych ocenia się na podstawie udziału w rynku czyli ilości wejść na strony (co jest proporcjonalne do wartościowych wyszukiwań) z danej wyszukiwarki w stosunku do wejść ze wszystkich wyszukiwarek. Odnotowałem ostatnio (parę dni) duży wzrost ilości wejść z wyszukiwarki bing (adres referrer typu “http://bing.com/search?q=…”). Postanowiłem się temu przyjrzeć (nie bardzo wierzyłem, że ten wzrost jest naturalny – miałem rację).

Od momentu uruchomienia bing, odnotowałem 102 wejścia z tej wyszukiwarki. 5 polskojęzycznych i 97 anglojęzycznych użytkowników. O ile wejścia z polski są w porządku: różne przeglądarki, sensowne hasła wyszukiwawcze, różne adresy IP, różne parametry wyszukiwania (w referrerze nie tylko szukana fraza, ale i dodatkowe zmienne), o tyle pozostałe 97 wejść to właśnie wspomniane oszustwo.

Trzy powody:

  1. Słowa i frazy wyszukiwawcze rzeczywiście odpowiadają tym jakie można znaleźć na blogu. Ale czy ktoś uwierzy, że wyszukanie hasła “google” spowodowało wejście na tego bloga (z pierwszej strony wyników, bo w adresie nie ma zmiennej odpowiadającej za numer strony)? Od razu widać, że refererry są sfabrykowane (da się to łatwo zrobić). Wśród 97 wejść hasła pojawiały się różne: “latex”, “klikamy”, “metrow”, “kometa”, “szkoda”, i inne. Jak widać są to po prostu pojedyncze słowa znalezione w treści bloga.
  2. Wszystkie wejścia za pomocą IE6 z Windows XP lub Windows Server 2003 – podejrzane, prawda?
  3. Dwa pierwszy punkty mogą tylko kierować nas na rożne pomysły. Najciekawsze jest źródło wszystkich odwiedzin. Adresy IP prawie się nie powtarzają, ale wszystkie są podobne: “65.55.*.*”. Sprawdziłem geolokalizatorem skąd pochodzą. Wszystkie zostały zlokalizowane w Redmond w stanie Waszyngton w USA. Tak, w tym mieście jest siedziba Microsoftu. Analiza drogi pokonywanej przez pakiet do tych adresów (tracert) również wskazuje na Microsoft.

Microsoft oszukuje

Jeżeli ktoś jeszcze nie jest przekonany, że jest to oszustwo to chciałbym wyjaśnić, że nie ma innego sensownego wyjaśnienia takiego działania Microsoftu jak tylko próba (nieudolna, bo mogliby się bardzie postarać) oszukania statystyk na korzyść bing. Tak “poważna” firma jak Microsoft nie powinna sobie pozwolić na takie zagrywki.

Zapraszam do wyrażania opinii i przeglądania logów.

| Komentarze (6)

Ile kosztuje gra w golfa?

Niektórzy wiedzą, że uważam golf za najatrakcyjniejszy sport “na rynku”, ze względu na prosty fakt – każdy może być dobrym graczem: chudy(a), gruby(a), niski(a), wyskoki(a) itd. Tak to tylko w szachach i brydżu.

Pole Golfowe

Przeciwnicy golfa mają dwa główne argumenty:

  • Golf jest dla starych
  • Golf jest dla bogatych

Po pierwsze wiek. Wycieczka na pole golfowe pokazuje, że przeciętny gracz jest w średnim wieku. Są też młodzi i są starzy. Nie wiem czemu tych w średnim wieku jest najwięcej. Podejrzewam, że kryję się za tym mit numer dwa. Koszt. Właśnie na temat kosztów związanych z grą chciałem napisać. Oczywiście możemy wydać dowolnie dużo na sprzęt. Na początek możemy wszystko wypożyczać. Możemy kupić tani zestaw: wystarczy 1000 zł. Oczywiście potrzebujemy instruktora, który nas nauczy golfa. Instruktorzy są drodzy, ale warto. Oczywiście musimy wydać trochę pieniędzy na egzamin na zieloną kartę (jest to forma uprawnienia wymagana do grania na polu golfowym). Są to jednak koszty jednorazowe (może oprócz instruktora, ale to jak kto lubi). Ile więc kosztuje regularna gra na polu? To zależy: czy gramy w weekend, czy jesteśmy studentem i gdzie gramy.

Pokusiłem się o małe porównanie kosztów gry na polskich polach golfowych:

  1. Amber Baltic Golf Club
  2. Binowo Park
  3. Sierra Golf Club
  4. Postołowo Golf Club
  5. Mazury Golf
  6. Bytkowo Golf Club
  7. Lisia Polana
  8. First Warsaw Golf Rajszew
  9. Golf Palace
  10. TOYA Golf
  11. Rosa Private Golf Club
  12. Kraków Valley Golf
  13. Sand Valley

Wykres poniżej przedstawia koszty rozegrania 18 dołków na poszczególnych polach:

Green Fee

Wykres poniżej przedstawia koszty rozegrania 18 dołków na poszczególnych polach dla studentów:

Student Green Fee

Jak widać student może mieć kilka godzin dobrej zabawy (z reguły 4-6 godzin) już za 75 złotych. Przyznacie, że to nie jest dużo. Skrupulatnie należałoby doliczyć, że prawdopodobnie w czasie takiej gry zgubimy kilkanaście piłek – to też trochę pieniędzy ale nadal.

Chciałbym tym tekstem namówić sceptyków do zastanowienia się nad golfem. Warto spróbować, bo to genialny sport, który można uprawiać zarówno samemu jak i w małej grupie. Kilka godzin na świeżym powietrzu nikomu nie zaszkodzi. Gdybym kogoś zainteresował zapraszam do komentowania – umówimy się i pogramy :).

| Komentarze (1)

Uzależnienie od…

No właśnie. Można by oczywiście domniemywać, że chodzi mi o uzależnienie od komputera, lub co jeszcze bardziej prawdopodobne od internetu. I coś w tym jest, ale problem jest jeszcze głębszy. Jesteśmy uzależnieni od prądu. Tak, takiego najzwyklejszego prądu w gniazdku.

W tej chwili nie ma u mnie prądu już od ponad godziny. W rejonowym oddziale Energa wiedzą że nie działa, ale nie mają pojęcia dlaczego.

I tak bez prądu życie zamiera. Nie działa dosłownie nic. Kurczak w piekarniku jeszcze nie gotowy, lodówka wytrzyma tylko ileś czasu, ciepłej wody nie ma, a żeby tego było mało na dworze pada deszcz. Na szczęście w laptopie mam 25% baterii co starczy mi na trochę ponad godzinę, a router bezprzewodowy jest na zasilaniu awaryjnym, które działa przez kilka godzin.

W związku z tym wszystkim taka refleksja: czy bylibyśmy w stanie przeżyć dzień bez prądu? Nie namawiam tu oczywiście nikogo do próbowania, bo jak widzę sam mam problem z przetrzymaniem jednej godziny.

Oczywiście można zająć się książką czy robótkami ręcznymi, ale cały czas pozostaje ten niepokój, że moglibyśmy pracować coś robić. Czy pliki nad którymi pracowaliśmy mają się dobrze po padzie zasilania komputera i tak dalej.

Ciekaw jestem jakie jest wasze zdanie?

Kończę bo włączyli prąd. Świat wraca do normy.

| Komentarze

W Allegro nie myślą

Witajcie,

Jak pewnie większość spośród Polskich internautów mam jakąś tam styczność z Allegro. Ostatnio wyłącznie jako kupujący, ale zdarzyło mi się kiedyś coś sprzedawać. Nie mam zielonego pojęcia kiedy to było, więc pewnie bardzo dawno. Sprzedawanie nie jest darmowe (w końcu muszą na czymś zarabiać), więc moje konto na allegro miało od bardzo dawna ujemne saldo. Całe -60 groszy. Prawie majątek. Dziś otrzymałem od Allegro e-mail:

(…)
Przypominamy, że na Twoim koncie istnieją nieuregulowane zobowiązania wobec Allegro.pl z tytułu opłat za wystawione aukcje. Saldo rachunku wynosi -0.60. Ponieważ od pewnego czasu nie prowadzisz sprzedaży z konta gozwei, prosimy o uregulowanie płatności do 2009-08-14.

Pamiętaj, że długotrwałe zaleganie z opłatami może spowodować brak dostępu do niektórych ważnych funkcji serwisu Allegro.pl, na przykład Programu Ochrony Kupujących.

Aby skorzystać z szybkiej wpłaty online lub wydrukować polecenie przelewu, przejdź do strony:Moje Allegro > Rachunki > Wpłać.

Wpłacając pieniądze w banku albo na poczcie, użyj poniższych danych odbiorcy:
(…)

Jakby nie było saldo jest ujemne, więc byłoby fair je spłacić. Zatem zalogowałem się na swoje konto, przeszedłem do odpowiedniej zakładki i zdecydowałem spłacić całą zaległość za pomocą przelewu błyskawicznego z mojego banku. Po kliknięciu “płacę!” otrzymałem komunikat:

W Allegro nie myślą!

Jak widać tą metodą się nie da. Mógłbym oczywiście zrobić przelew z banku – strać czas i (zależnie od banku i metody zlecenia) zapłacić opłatę (albo i nie, bo w niektórych bankach przelewy są za darmo). Jeszcze lepszym rozwiązaniem byłaby oczywiście wizyta na poczcie, gdzie opłata za przelew wynosi jedynie 3,50 zł.

Z takiego oto prostego powodu nie udało mi się zapłacić za usługi Allegro. Niestety ktoś w Allegro nie pomyślał.

| Komentarze

« Nowsze wpisy